Dzisiejsze spoleczenstwo jest pelne krytyki skierowanej w stosunku do jednostek, grup itd. Ta krytyka, kazda negatywna opinia skierowana w nasza osobe, mniej, badz bardziej dotkliwa, powoduje stopniowe degradowanie naszej osoby. Osoby, jako czlowieka, istoty kreatywnej, osoby zaradnej zarowno zawodowo, jak i zyciowo. Kobiety, matki, corki, uczennicy, pracownika. Te negatywne opinie wypowiedziane w stosunku do nas - o tym, ze nie jestesmy wystarczajaco dobrzy, ze czegos nie potrafimy zrobic jak nalezy, ze moglibysmy byc lepsi w wykonywaniu naszych obowiazkow - rania. Rania - czasami az do golych kosci i powoduja, ze z czasem zaczynamy sie bac, czujemy sie gorsi, niezaradni, bezwartosciowi. Wmawianie nam, ze czegos nie potrafimy, powoduje, ze z czasem jestesmy o tym przekonani. Z gory, z automatu, zakladamy, ze czegos nie potrafimy zrobic. A tak naprawde - sila jest w nas. Kazdy z nas jest wyposazony we wszystko to, czego potrzebujuemy, aby stawiac czolo wyzwaniom. Nikt nie jest idealny, i nie musi. Nikt nie jest w stanie pojac calej wiedzy swiata. Wiedza jest nieskonczona. Nie musisz byc perfekcyjny. Ja nie musze byc perfekcyjna. Nie przejmuj sie, jesli cos nie idzie po Twojej mysli, nie pozwol innym Cie zdegradowac, zabrac Ci, Twojej wiary w siebie i szacunku do siebie samego. Jestes jaki/jaka jestes i jestes wyjatkowy/wyjatkowa. Wykonuj swoje zadania najlepiej jak potrafisz i nawet jesli nie zawsze wszystko wychodzi Ci zgodnie z Twoimi oczekiwaniami, to nic nie szkodzi. Przez lata slyszalam, ze jestem za cicha, za spokojna, za grzeczna. Ze moglabym sie lepiej uczyc, tak jak moja mlodsza siostra. Ale ona polykala wiedze tanczac nad ksiazkami, podczas gdy ja musialam sleczec godzinami nad podrecznikami, zeby opanowac material. Przez cale lata czulam i wciaz czuje sie gorsza, bo tak mi wmawiano, ze nie jestem wystarczajaco dobra. Dzis to ja mam za soba juz 7 lat studiow i za rok koncze kolejny licencjat. Moja siostra nie podjela wysilku, zeby studiowac. Znalazla swoj pomysl na zycie, a ja znalazlam moj. I kazda z nas jest zadowolona. Mamo, tato, beznadziejni nauczyciele, ktorzy nie potrafili zobaczyc we mnie potencjalu, o to ja. Wykszatcona, madra, niezalezna, a jednak slaba i glupia. Slaba, bo ta krytyka z przeszlosci, wciaz siedzi w mojej podswiadomosci i mnie przyciska z dnia na dzien. Powoduje, ze kazde wyzwanie wywoluje u mnie szybkie bicie serca i niepewnosc. Niepewnosc czy potrafie. Czy jestem wystarczajaco dobra, zeby rozwiazac problem przed ktorym stoje. Glupia, bo wam wam wierzylam przez te wszystkie lata, ze nie potrafie, ze nie jestem wystarczajaco dobra, zeby stawic czola wyzwaniom. Rano, stojac pod prysznicem musze sobie powtarzac, ze potrafie, ze jestem wystarczajaco dobra, ze wierze w siebie. Bo ten brak wiary, ktore we mnie zakorzenilo moje otoczenie od czasow mojego dziecinstwa, spowodowal, ze przezylam lata mojego zycia doswiadczajac wiekszosc sytuacji w czarnych barwach. A przeciez moglo byc inaczej.
Wierze, ze moge to zmienic. Wierze, ze jestem wystarczajaco madra, bystra i zdolna, zeby poradzic sobie w kazdej codziennej sytuacji bez wzgledu na zlozonosc problemu. Wierze, ze nie musze doswiadczac atakow paniki az do konca moich dni. Wierze, ze kiedys uwierze w siebie na tyle, ze kiedys zaczne czuc sie komfortowo i z usmiechem na twarzy pozegnam na zawsze moje watpliwosci na temat mojej wystarczalnosci. Ufam sobie. Ufam mojej intuicji i decyzjom jakie podejmuje. Wierze, ze podejmuje najlepsze decyzje na podstawie danych, ktore posiadam w danej chwili. Ufam moim zdolnosciom oceny sytuacji, kompetencji, wiedzy i zyciowemu doswiadczeniu. Ufam, ze mam wszystko co potrzebuje, zeby dac sobie rade.