Angst, angst, angst!
Dzisiejszy dzien byl trudny. Mimo, ze przed wyjsciem z domu udalo mi sie opanowac angst w zwiazku z prezentacja, silne uczucia i strach opanowaly moje cialo w oczekiwaniu na moja kolej. Jestem zmeczona. Od powrotu do domu probuje sie zrelaksowac, ale nie potrafie. Nie potrafie zrozumiec dlaczego tak silnie reaguje za kazdym razem. Juz mialam przez chwile uczucie, ze cos sie zmienilo i czesciowo nauczylam sie kontrolowac napady paniki. Staram sie o tym myslec w ten sposob, ze dzis mialam gorszy dzien i jutro bede miala nowa szanse na lepszy i bardziej pozytywny dzien.
Nie chce sie siebie krytykowac za to, ze przezywam silne ataki angstu. Dalam z siebie wszystko i technicznie prezentacja wypadla dobrze, mimo, ze wewnatrz przezylam zalamanie, walke z wiatrakami.
Byc moze tabliczka czekolady rozswietli moj nastroj. Kot spi i nawet nie chce mu sie mruczec. Az boje sie wstac z sofy, zeby go nie obudzic.